Kiedyś bardzo dużo pracowałam i byłam absolutnie pochłonięta moim rozwojem w korporacji prawie zapominając o wszystkim innym. Już mi przeszło. 🙂 Teraz bardzo cenię mój czas prywatny i dbam o to, co w nim robię.
Cały czas uczę się zwalniać tempo. Zaplanowanie sobie dnia i całego życia, żeby wstawać rano i biegać z jednego miejsca na drugie robiąc milion rzeczy już dawno przestało mnie kręcić. Wolę precyzyjnie wybierać najlepsze ziarna i nimi się delektować. Mniej, a wolnej i bardziej.
Obecnie tylko czasami zdarzają mi się małe podskoki wyżycia się w bieganinie, a tak naprawdę już nigdzie się nie spieszę. Idę spokojnie i rozglądam się wokoło zaciekawionym wzrokiem.
A jak masz Ty? Biegasz, czy chodzisz? A może znasz jakieś skuteczne sposoby na zwalnianie?